Dzięki Panowie. Już prawie miesiąc od wylewu, powoli dochodzę do siebie, dużo śpię, cały czas jestem zmęczony. Niby wszystko normalnie, gdzieś tam pojadę samochodem, coś tam łażę,skoszę trawę, naprawię koło w rowerze jak emeryt
ale cały czas jestem zmęczony. Podobno miałem szczęście bo z takiego wylewu jeden na trzech umiera ,a jeden na stu wychodzi tak jak ja bez niedowładów zaburzeń mowy itd. Nie mniej jednak tą sytuację zawdzięczam sobie a raczej użytkowi innego forum który podwiesił post jak postępować w takich przypadkach, i zwyczajnie rozpoznałem na sobie te objawy, mówię "Wieźcie mnie do szpitala" a tam już od razu razu welfrony, garść leków kroplówki zastrzyki tomograf itd., szybki dojazd i rozpoznanie miał kluczowe znaczenie w "rozgonieniu" krwiaka Niby mam dopiero 47 lat albo aż
, ale to chyba jeszcze za wcześnie na udary zawały itd. nie mniej jednak na oddziale leżało kilku 20+ więc trzeba się badać mierzyć ciśnienie i dać nieraz organizmowi odpocząć od roboty , chlania, fajek itd.