Mam poprostu identycznie teraz. Najpierw mi zaczynała kuleć jak deszcz padał. Jak było ciepło i sucho było ok dopóki nie wjechałem w kałużę. Potem to już w upały tak samo. Wszystkie bloki pomierzone, przepływomierz podaje od 3-5 V,sonda w normie, wszystko kurcze w normie, nowe kable bosha, świece, kopułki. Jeszcze cewki mi zostały ale one po wjechaniu w kałuże raczej się nie zalały(za wysoko).
U mnie próg jest równiuśkie 3000tys obr/min.
Ponieważ mam automata, więc muszę na światłach trzymać jedną nogą gaz żeby nie zdechł a drugą na hamulec.
Czy u Ciebie falują wolne obroty?
Bo u mnie potrafią skakać od prawie zera do 1500-1800 a często się już nie podniesie i gaśnie. Kicha bo jak się stoi na środku skrzyżowania to jest mało przyjemne. Jak ją przygazuję to się krztusi powoli wchodząc na obroty a jak mija 3000tys. obr/min to tak jakby przywałił we mnie jakiś rozpędzony tir i chwila spokoju jest.
To musi być coś z prądem bo czy LPG czy PB jest to samo.
Generalnie w deszcz się to dzieje.
Najgorsze jest to, że jak jadę do mechanika to małpie przechodzi i rozkładamy obaj ręce. Już mi przestał wierzyć w to co mówię
Przejrzał co mógł przejrzeć i KICHA.
Mógłby ktoś coś podpowiedzieć bo czasami nie da się jechać
