.: AUDI KLUB POLSKA :.

Szukajac informacji nt. postepowania z silnikiem turbo, natykam sie czesto na magiczne stwierdzenie: "zwlaszcza po dluzszej jezdzie, silnik powinien troche pochodzic na wolnych obrotach zanim sie go wylaczy". Chodzi o smarowanie turbiny, itd itp. Pytanie brzmi - ile to jest "troche"? :"P

Na co jeszcze zwracac uwage przy silniku z turbosprezarka?

Ważniejsze jest uruchomienie, zeby turbo nie dostało w kite na zimno, każdy diesel musi poklekotac przed ruszeniem, natomiast gaszenie , to wystarczy jak postoi zanim otwrzysz garaż w sumie to nie subaru impreza, (zaraz bedą protesty zbulwersowanych traktorzystów kochających samochody zamiast ludzi )

Hehe, zebym ja mial garaz :"P
Bede sobie wyobrazal ze wysiadam, otwieram drzwi i wracam, powinno byc spoko? :"P

To dłuższe gaszenie ma znaczenie tylko po ostrej jeździe lub przy jakiś ciężkich dla silnika warunkach typu upaly czy ciąganie przyczep. Jeżeli temp oleju jest w normie, to nic się dla turbawki nie stanie. Uruchomienie jest o wiele gorsze ale analogiczne do aut bez turbo. Nie dajesz ognia zanim silnik złapie te 60 stopni albo nawet więcej. Ten strach przed turbo jest podobny do strachu przed automatami. Ale zupełnie nieuzasadniony bo nie łatwo jest zarżnąć turbawkę.

Kumpel kilka dni temu kupił Alfe JTD. Kilka razy widziałem jego porannewyjazdy spod bloku Odliczam tygodnie...

Pracujac w USA jezdzilem takim pick-up'em Dodge Ram z turbodieslem V8. Obok notatki o poduszcze powietrznej bylo napisane, ze po jezdzie z duzym obciazeniem silnika TRZEBA odczekac 1 min zanim zgasi sie silnik.

Pamietam tez ze w Subaru sprzedawca tlucze do glowy zeby zawsze odczekac te 30 s. po dynamicznej jezdzie...

a czemu piszecie tylko o dieslach ?? ... przeciez turbo w benzynie tez jest ..a wlasnie w silnikach benzynowych wymaga sie od uzytkownika wlasnie studzenia turbiny poprzez niegaszenie auta .... wdieslach nie ma az takich temperatur zeby turbo po zgaszeniu oddalo zbyt duza ilosc ciepla do ukladu smarowania turbiny. Natomiast w silnikach benzynowych gdzie tempearatura spalin jest znacznie wyzsza zaleca sie aby przy duzych obciazenach silnika kiedy to turbina rozgrzewa sie najbardziej , zanim zgasimy auto , zeby wystudzic turbine tak aby po zgaszeniu silnika zrozgrzana czesc wydechowa turbiny nie zagotowala oleju i wody w turbinie. w samochodach seryjnych nie ma potrzeby zawracac sobie tym glowy ale wiadomo ze warto o tym pomyslec natomaist w autach ze zwiekszona moca i zwiekszona przy tym wydajnoscia turbiny jest to niemal warunek konieczny

Nie daje się w rurę przy starcie dlatego, że olej musi dojść do turbiny i nie może ona chodzić na sucho, drugi powód to taki, że olej jest gęsty. Przy gaszeniu trzeba odczekać chwilę, aż turbina przestanie się kręcić i wtedy zgasić silnik. W przeciwnym razie olej nie dociera turbiny i chodzi ona na sucho.

Turbina kręci sie cały czas. Po rozruchu także ponieważ jest napędzana spalinami.
Olej do turbiny dochodzi caly czas (no chyba że nie ma oleju )
A chodzi o to żeby potrzymać samochód na wolnych obrotach tą 1 minute żeby turbina delikatnie przestygła.
Niektórzy użytkownicy (wyczytane na SR) mają zasade że przed wyłaczeniem silnika odsłuchują jeden utwór w samochodzie (około 3-4 minuty) i dopiero wyłączają silnik...
Ale oni mają zazwyzcaj wysilone jednostki

Pozdro

ja czekam ok. 3-5 min. po ostrej jeździe, a po normalnej, ok. 1.5 minuty

a ja zawsze spokojnie dojezdzam na parking ostatni kilometr, poza tym ja ostro nie jezdze i nie mam wysilonej jednostki

Ja robię spokojną rundkę po mieście bardzo spokojną. W lecie na wolnych obrotach niepotrzebnie grzeje się snilnik, a podczas jazdy się wychładza. To taka moje teoria

Nie pałowac zimnego silnika, po ostrej jeździe odczekać 1-5 minut zanim ostygnie , lub ostatnie kilomenty jechać spokojnie.
Poza tym opcja "szukaj" i wpisac 10 przykazań dla diesla.

Po ostrej jezdzie, turbinka potrafi sie świecić nawet przez 5 minut, widać to w nocy, takze wypadalo by zeby bidula ostygła, bo olej w niej moze sie zacząć smazyć, a woda ugotować. po katach 5 minut minimum na wolnych obrotach.

Gdzies wyczytalem, ze po ostrej jezdzie turbosprezarka potrzebuje 10-15 minut spokojnej jazdy zeby ostygnąc...

moja się rozgrzewa dopiero przy naprawde ostrym katowaniu.... np wczoraj jak wracałem z Zalesia Górnego (około 50km - średniej jazdy, tak do 4 tyś.) kolega się zastanawiał czy bardzo się turbina rozgrzała... po dotarciu na miejsce, od razu otworzyliśmy maske żeby dotknąc turbinki..... była zimna.... dosłownie Oczywiście przy ostrej jeździe rozgrzewa się i to dosyć mocno, ale schładzanie nie trwa długo. Ja robię tak jak Kefir (spokojna jazda na ostatnim kilometrze) lub odczekam około jednej minuty przed zgaszeniem. Pozdrawiam

coś mi sie zdaje ze nie dotykaliście turbiny przeciez jej gorąca strona jest połączona z kolektorem wydechowym, takze musiala mieć klkaset stopni , po jej dotknięciu bylo by tylko pssss i paluszek sie przykleił.

Ktoś mnie kiedyś pytał, czy to z napisem turbo to jest turbosprezarka > nie, to nie jest turbosprezarka, to jest kolektor ssący...

aaaahaaaaaaaa ubaw to dobrze ze mnie uswiadomiles.... w sumie to tlumaczylem to tym ze przeciez tedy (tym czyms z napisem Turbo ) wlatuje zimne powietrze od intercoolera... a glebiej paluchow nigdy nie pchalem i raczej nie bede

Zauważcie równierz że po zatrzymaniu się po ostrej lub b.długiej jeździe temperatura cieczy wzrasta gwałtownie i po paru minutach powinien włączyć się wentylator. Analogicznie wzrasta też temperatura oleju i cieczy chłodzącej w sprężarce, więc najgroźniejsze jest zapiekanie oleju w kanalikach smarowania turbawki.

Ja puszczam sobie np. Highway to Hell a przy końcu utworu z czystym sumieniem gaszę zadymiacza.