Dzisiaj zakończyłem sezon długodystansowy
W środę przejechałem się składakiem Jubilat po górach świętokrzyskich

60km Hardcoru

Podjazdy po kilka kilometrów bez przerzutek na małych kółkach, były mordercze, ale rower dał radę.
Dzisiaj rundka standardowa:
http://gdziejestem.pl/viewpage.php?page ... ookup=3078Miała być to najszybsza, a okazała się najwolniejszą z dotychczasowych. 8h 22 minuty podróży. Średnia jazdy 27,12km/h
Zgubiłem kilka razy przednią lampkę na zjazdach

, kiepskie baterie w lampkach musiałem wymieniać 2 razy (zazwyczaj wystarczył komplet), wiatr w "mordę" prosto z południa nie uprzyjemniał jazdy - normalnie ściana. Nogi dostały po pupie... Było dużo przerw na jedzenie, picie, na skurcz w łydce i te słabnięcie tempa.
Ale polecam każdemu polatać nawet troszkę na rowerku, korzystając z ostatnich dni dobrej aury...
Ja jak dam radę poatakuje trochę okolice wyżyny kielecko-sandomierskiej... tylko tutaj trzeba uważać na "starych dziadków", bo mają krzepę, a wstyd im odstawać...