Witam wszystkich.
Kilka dni temu jechałem samochodem i nagle mi sam zgasł i już nie chciał zapalić nawet przy użyciu autostartu. Scholowałem go do domu. Następnego dnia auto odpaliło od kopa, zgasiłem go i posprawdzałem wizualnie - wszystko było ok. tylko świece miał zakopcone "czarne" po wyczyszczeniu świec odpaliłem go i zostawiłem żeby sobie pochodził na wolnych obrotach. Gdy złapał temperaturę pracy ok. 90 oC to znowu zgasł. Sprawdziłem świece, były czarne, wyczyściłem je ale silnik już nie odpalił. Aż do następnego dnia - zapalił od kopa.
W aucie nic nie stuka nic się niepokojącego nie dzieje jak nim jadę to ma moc, nie kopci oleju nie bierze.
Kolega który pracował kiedyś w serwisie Fiata powiedział mi że to może być
czujnik położenia wału korbowego który steruje mieszanką na zimnym i ciepłym silniku. Gdy jest walnięty to steruję taką dawką paliwa jak na zimnym silniku cali na ssaniu powodują zalewanie silnika po rozgrzaniu. Lub wina leży po stronie przepływomierza.
Co wy na to
