No tak... Generalnie wszystko zaczęło się... no właśnie - gdzie?
Kiedy kupiłem moją Audiczkę, chodziła ładnie - jeśli chodzi o przyspieszenie - nie było instalacji gazowej. Ale miała jeden problem - na wolnych obrotach straaaasznie kulała, nie chodziła na wszystkich cylindrach, jedna strona silnika grzała się bardziej niż druga.
Po zamontowaniu gazu parametry jazdy się nie zmieniły - można było regulować ją tak, by na gazie miała przyspieszenie też poniżej 10s. By wyeliminować bujanko, zajrzeliśmy do rozrządu i okazało się, że jest na jednej stronie przesunięty - poprawione. Bujać zaczęło mniej, ale nie przestało, samochód stał się elastyczniejszy na wyższych biegach. W pewnym momencie zaczęły się pojawiać komunikaty przy regulacji gazu, że są nadwyżki powietrza - i jak by nie kombinował - cały czas tak jest. Mogę zjechać krokami na silniczku bardzo do dołu, wtedy pokazuje, że regulacja OK, ale nie ma jazdy i pali jak sam smok. Rozkręcanie parownika też nic nie daje - dławi się gazem, a nadwyżki powietrza jak były tak są. Zdecydowałem się na wymianę świec, hydrauliki i kolektora ssącego na metalowy (uszczelka była trochę przedmuchana, więc łapał lewe powietrze).
Po tych zabiegach autko chodzi jak nowe - równiótko, nie buja, ale za cholerę nie przyspiesza tak jak powinno.... Lewego powietrza nigdzie nie bierze - sprawdzane z 10 razy, rozrząd jest tak jak być powinien, wszystko wydaje się ok, a tu lipa... Teraz sprawdzę zapłon, a potem jeszcze przepnę się na drugą sądę Lambda - może ona zdechła? Choć to raczej mało prawdopodobne, by awaria sondy tak wpłynęła na osiągi - raczej na spalanie.
