Ale wczoraj mieliśmy piękną audi przygodę. Koło 17 z zamiarem powrotu koło 00 pojechaliśmy ze znanym użytkownikiem tego forum do miejscowości Kętrzyn celem wymiany turbosprężarki na kkk26 z Audi 200 2.2t. Zanim się dojechaliśmy, zamówiliśmy picce i wrzuciliśmy auto do garażu to zrobiła się godz 20. Garaż posiadał jeszcze kilka innych audic w tym między innymi b2 1.6 bez przedniej tablicy, przeglądu i ogólnie hamulców. Jak się później okazało te dwukolorowe cacko miało być na drugi dzień zrobione na tip top dla żony właściciela garażu. Więc każdy zabrał się za robotę. My za wyjęcie turbiny,a Kefir z Soplem za składanie całej zawiechy przedniej i hamulców w b2. ok 22.30 została wyjęta turbina...Po wyjęciu okazało się, że gorącą stronę trzeba zamienić, czy jakoś tak, rozkręcić 2 turbiny i nawiercić jakąś dziurkę. tylko, że rozkręcić turbinę to niełatwe zajecie. Czas leciał, warsztat nieogrzewany i z miłego szybkiego wypadu zaczęło się robić zimno, długo i czasem zagadkowo. Nareszcie bo długich negocjacjach udało się skompletować i skręcić turbo. Ja już mega zmarźnięty, dawno zapomniałem o pizzy która przeleciała:) I oto jest po 1,30 założona turbina, skręcone podzespoly. Emsi zadowolony, ze w końcu to już koniec, i w końcu się pogrzeje. Jednocześnie obok kończyła się b2. Wszystko się zmontowało, oprócz odpowietrzenia hamulców, ponieważ odpowietrznik był urwany czy tam coś takiego. Chłopaki jeszcze tylko wkurzeni, bo aku padło. My stwierdziliśmy, że jedziemy sprawdzić nowe turbo. Najpierw rozgrzanie silnika jeden przycisk, drugi do 4 000 obrotów nagle świst, którego nigdy nie wydaje chętna do pracy turbina. Sero już nietęga mina i już wiadomo, że turbina po 700 metrach puściła olej i zatarla się. 2 w nocy my ponad 80 km od domu bez szans powrotu:) Konsternacja przeglądanie tel kto po nas mógłby przyjechać... Ale jak ktoś z Olsztyna to zanim się wybierze to będzie o 4. Chłopaki zobaczyli, że coś jesteśmy nie teges zaproponowali b2 świeżo po remoncie... No i my przystaliśmy na to.Fakt, że auto bez tablic, przeglądu, z niedającymi się odpowietrzyć hamulcami i bez świateł stopu, ale za to ciepło i z oc:) Światła stopu udało się na szybko zrobić. Niestety to jedyna rzecz...Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w trasę. I tu jeszcze nie koniec. 15 km za Kę3nem dzwoni Kefir i mówi, żebysmy się zatrzymali, oni już do nas jadą po trzeba jeszcze coś dokręcić przy zawieszeniu. Czekaliśmy na właczonym silniku (słabe aku) kolejne 25 min. Była już 2.50:) Nadjechali rycerze i w momencie zdejmowania koła strzeliła chłodnica i cała woda w ziemie:) Szlak by to strzelił se myśle...

Zapasowej wody nie ma. Więc b2 w rów, a my w 200 Sopla i rozwieźli nas do domków. W samochodzie już mnie sen rozbierał, tak, że nawet nie wiedziałem gdzie jestem. Pod dom podjechałem 3.50 i jak poczułem miękkie łóżko to odleciałem w minutę i sen trwał do 12.30. Kefir i Sopel musieli jeszcze wrócić te 80 km z czego Kefir miał dzisiaj na 6 do robotty...
Normalnie tego dnia prawie nic się nie udawało, ale przygód co niemiara. Pozdrowienia dla ludzi wczorajszego wieczoru/nocy!