Naprawde, zaczynam juz watpic, ze rozumiem COKOLWIEK z tego, co sie dzieje z moim silnikiem. Poniewaz dlugo byloby pisac i czytac jego widzimisie, wiec posilkuje sie wykresami.
KOLOR NIEBIESKI - obroty, kreska pozioma wskazuje umowne "poprawne" wolne obroty
KOLOR CZERWONY - polozenie pedalu gazu, kreska pozioma wskazuje calkowicie puszczony
A historia wyglada tak: dnia pierwszego, podczas jazdy po miescie, zaczelo mi telepac buda i generalnie bylo bardzo nieprzyjemnie, wygladalo to tak:
Zajechalem do warsztatu A, w ktorym powiedziano mi ze to silniczek krokowy. Nie bardzo chcialo mi sie wierzyc, ze silniczek krokowy moze wplywac na "czkawke" przy dodawaniu gazu, wiec udalem sie czkajac przez caly Krakow (masakra) do warsztatu B, gdzie po wypieciu przeplywomierza problemy ustapily.
Przez 3 dni jezdzilem bez przeplywki (masakra dla portfela), i wszystko bylo plynnie, poza mala niedogodnoscia:
Tzn tak intensywnie i szybko schodzil z obrotow, ze zapedzal sie za bardzo w dol i po lekkim warknieciu wracal na obroty. Ale dalo sie z tym jezdzic, mimo ze lekko przygasaly swiatla ;]
Bez konkretnego powodu, wczoraj wieczorem wlaczylem (wylaczony silnik, ~90C) przeplywke i odpalilem. Zdziwienie - wszystko chodzi pieknie, dokladnie tak jakbym chcial. Przejazdzka po miescie z pelna moca silnika i ekonomicznym spalaniem - bez zarzutow. Zaparkowalem na noc auto z wlaczona przeplywka.
Rano odpalam, silnik ladnie wszedl na wysokie obroty, potem lekko zszedl (w miare jak sie grzal) i po 2 minutach wyjezdzam na miasto. Niestety, 3 skrzyzowania dalej pojawia sie niepokojace falowanie na wolnych obrotach i znajoma czkawka przy przyspieszaniu. Zjezdzam na boczek i wylaczam przeplywke. I tu najnieprzyjemniejsza niespodzianka, od tej chwili - przez caly dzien - autko jezdzilo tak:
Tzn stojac na skrzyzowaniu po 10 sekundach zaczynal powolutku schodzic z obrotow, gdybym nie pompowal go co te 10-15sek gazem, toby gasnal

. Wieczorem na parkingu wylaczam silnik (90C), podlaczam przeplywke i... znowu wszystko ok.
I teraz pytania:
Co jest tak naprawde spieprzone? Bo teraz to juz nie mam pewnosci czy to: a) przeplywka, b) krokowy, c) cos jeszcze, d) dowolna kombinacja abc.
Przeplywomierz mam zamowiony, w przyszlym tygodniu bede go odbieral, ale bedzie mi bardzo smutno jak wyloze 3 stowy i okaze sie ze problem nie zniknal
Z gory wielkie dzieki za kazda porade... w tym np gdzie w Krakowie polecacie cos dalej z tym robic.
Pozdrawiam tych, ktorzy doczytali
PS: Moze oplaca sie zainwestowac w RS232@PCIMCIA do lapciaka i jakis interfejs diagnostyczny?