Witam.
Nie wiem, jak daleko posunęła się technika wykonywania przełączników zespolonych od czasów mojej "babci B3", ale ja wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś coś złożył, to można to rozłożyć i złożyć jeszcze raz. Miałem podobny problem ze światłami ostatnio. Też mi potrafiły zgasnąć przy 100kmh w zakręcie - pierwszy raz słyszałem krzyk przerażenia małżonki na fotelu obok

. Konstrukcja tegoż przełącznika jest tak banalnie prosta, że przy odrobinie zdolności manualnych nie będzie dla ciebie problemem to naprawić. W miom przypadku podgrzała się taka blaszka miedziana w przełączniku (widać po rozłożeniu) i wtopiła się w taką przegrodę plastikową, po której się ślizga się blaszka przełącznika. Podgrzewasz delikatnie lutownicą od tyłu tą wtopioną blaszkę i wypychasz na swoje miejsce, później drobnym papierem wygładzić powierzchnie plastikowe, potem możesz dla pewności podkleić na przykład superglutem, lub na wcisk wpasować jakąś metalową podkładkę pod tą naprawioną blaszkę, żeby ciepło odbierała, nałożyć jakieś smarowidło, żeby cicho i miękko było, a za zaoszczędzoną kasę pifko walnąć.
Miłego grzebania i pozdrawiam.