Co jest gorsze > Przejechac 400 km w 6 godzin ze srednią prędkością 65km/h (podejzewam ze i tak trzeba by czasami lamac ograniczenia pred.) i złapać "zmułę" juz w połowie drogi, a przez reszte miec opoznioną reakcję. Czy jechac w miare żwawo

, na trasie oczywiscie z głową, nawet nie przekraczając 140-150km/h ,w miejscowosciach zwalniac do 60-70. Jechac w miare plynnie tak zeby srednia predkosc na calym odcinku wyszla 100-110km/h (to juz jest i tak szybko jak na nasze drogi) i pokonac odcinek 400km w 3,5-4h, taka jazda, przynajmniej mnie, nie wymecza, jestem bardziej skupiony ... itp.
Ja preferuje to drugie, bo jest mozliwa jazda, bezpieczna i w miare dynamiczna, bez rozpedzania sie na kazdej prostej do 200km/h...
Grunt to byc wypoczętym i trzezwo myśleć.
Jest jeszcze trzecia opcja ktora wymaga duzego skupienia, ale nie ma takiej potrzeby zeby ją wykorzystywać, bo sie nigdzie nie pali ani nikt nie umiera.