Witam wszystkich.
Mam pewien problem, może od początku.
Miałem problem z porannym odpalaniem samochodu, akumulator nie trzymał.
Przedwczoraj na pracującym silniku pomierzyłem sobie napięcia na alternatorze i na akumulatorze wyszło odpowiednio 16,5 i 16,2. Coś mnie podkusiło i na odpalonym silniku zdjąłem kleme z akumulatora(+), silnik pochodził jeszcze może z 1-5 sekund i zgasł. I od tej pory nie chce zapalić.
Pierwsza konsekwencja mojego głupiego posunięcia to spalona żaróweczka oświetlenia wnętrza. W skrzynce bezpiecznikowej znalazłem jeden przepalony bezpiecznik, przy wymianie na nowy od razu się pali. Sytuacja ta ma miejsce nawet wtedy gdy nie mam kluczyka w stacyjce.
Ten bezpiecznik w skrzynce znajduje się na samym dole patrząc od przodu samochodu (jest pierwszy) i jest ułożony równolegle do dłuższego boku skrzynki a prostopadle do pozostałych bezpieczników. Na tym bezpieczniku jest założony czerwony "kapturek" z napisem "Motor - Moteur". Według książki Dieter'a Korp'a jest to "Bezpiecznik instalacji zapłonowej lub wtryskowej".
Sprawdziłem już kila rzeczy takich jak odłączenie wtyczki od stacyjki, odłączyłem alternator (obydwa kable), ale nadal jest to samo.
Czy ktoś z szanownych forumowiczów ma jeszcze jakiś pomysł?
Silnik 1,6 rocznik 90 na gaźniku Pierburg, oznaczenie silnika PP.
Z góry dziękuje
|